Wojciech Banach (1953–2022)— całe swoje życie związał z Bydgoszczą, poeta, inżynier, kolekcjoner. Autor dwudziestu jeden książek poetyckich i trzech albumów kolekcjonerskich. W latach 1975–1981 był członkiem Grupy Faktu Poetyckiego „Parkan” i Koła Młodych ZLP, a od 1990 r. należał do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W roku 2005 otrzymał Nagrodę Artystyczną Prezydenta Bydgoszczy. W 2007 r. został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Za tomy poetyckie: Odgrodzony przez przypadki (2008) i Czas przestawienia (2014) otrzymał „Strzałę Łuczniczki” (2009, 2015) — nagrodę literacką Prezydenta Miasta. W 2011 r. uhonorowany Medalem NSZZ „Solidarność” Zasłużony dla Regionu Bydgoskiego, a w 2016 r. nagrodzony „Za twórczy wkład w kulturę chrześcijańską”. W 2019 r. otrzymał Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Od 2011 do 2022 r. był prezesem zarządu Bydgoskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W 1990 r. podjął stałą współpracę z Galerią Autorską Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy, która trwała do ostatnich dni życia poety.
Głównym tematem jego poetyckiej twórczości jest czas, w którego wszechwładnym, wartkim nurcie dzieje się i spełnia ludzkie życie. Bohaterowie wierszy, jak i sam poeta w utworach autobiograficznych — są zanurzeni w historii. Tej wielkiej — wojennej oraz tej małej, która toczy się tu i teraz. Doświadczana najbardziej bezpośrednio, opowiedziana jest równie spokojnie i z dystansu. Właściwie tylko taki podmiot liryczny interesuje Banacha — świadomy swego istnienia, zauważający zmiany zachodzące w nim i wokół niego, otwarty na innych, przyznający się do własnych niepowodzeń, błędów, a także upadków, czyli ludzki, autentyczny. Bo w tej poezji liczy się konkret: człowiek i zaobserwowana sytuacja. Tylko w ten sposób można przekazać prawdę o sobie samym, innych i rzeczywistości, a fragmentowi z życia nadać wagę symbolu. […] Wojciechowi Banachowi, do „pewnego momentu”, niczego we własnej poezji nie brakowało. Niczego więcej od niej nie oczekiwał. Określił, w jakim stopniu otworzy się wewnętrznie przed odbiorcą, a nawet więcej — w jakim stopniu otworzy się na własną poezję, czyli jakby na lustro w sobie samym. I oto, stopniowo i bardzo wyraziście poszerzył obszar jej oddziaływania, dopełnił swój obraz rzeczywistości. Sam w sobie „coś” pogłębił, albo nawet wydrążył.
Hanna Strychalska, „Wojciech Banach — poeta w rzeczywistości. Egzystencja, historia, poezja” (fragmenty)
Wojciech Banach jest w swojej poezji krytycznym, nieufnym, zbuntowanym diagnostą współczesności, który sprawdza na sobie samym — w swoich życiowych i twórczych doświadczeniach, w rytmach swoich wierszy — jej powikłany puls. […] choć był obdarzony buntowniczym temperamentem, to jednak nie eksponował go zbytnio w codzienności. Ale o tym, że taki był, świadczyło jego zaangażowanie w sprawy społeczne, zadziorność, konsekwencja i wybuchowość w sytuacjach napięć i kryzysów, zwłaszcza podczas przełomu solidarnościowego w latach 1980–1982. […] A ponieważ w świecie poetyckim Wojciecha Banacha niezwykle ważną rolę odgrywa spór ze sobą, z innymi, ze światem, czyli z życiem wewnętrznym i wyzwaniami współczesności, zaś kontekstem i tłem tego sporu jest zanurzenie i penetrowanie codzienności i potoczności, to egzystencjalne sytuacje i wydarzenia poprzez wynajdywaną symbolikę urastają w jego wierszach do rangi metafizycznych problemów i rozpoznań. I noszą znamię metafizycznego buntu. […] Tajemne partnerstwo, niczym pokrewieństwo, w tej relacji człowiek — Bóg, zostaje dopełnione ironicznie, zadziornie, przez ludzką ułomność, „wypomnianą” Stwórcy, za pośrednictwem współczesnego idiomu o cierpieniu wizerunku. […] Bo w „cierpieniu Twojego wizerunku” ujawnia się zarówno cierpienie człowieka jako stworzonego przez Boga, jako właśnie boskiego, choć niedoskonałego wizerunku, ale także jako cierpienie samego Boga. […] Ironiczny akcent skrywa się w antropomorficznym rzutowaniu na Boga ludzkich odczuć. Jakby Bóg mógł niczym człowiek mieć kłopot z własnym wizerunkiem. Sądzę jednak, że uwspółcześniona warstwa znaczeniowa nie powinna całkowicie przesłaniać tego, że relacja człowiek — Bóg zostaje naznaczona tragicznym rozdźwiękiem, buntem, ale jakby ukrytym w tej wizerunkowej stracie — jak powiada się zgodnie z innym idiomem.
Marek Kazimierz Siwiec, „Bunt w imię ‘wielkości i formatu człowieka’” (fragmenty)
Spis treści
Od redaktorów
Wprowadzenie
