Mirosław Piechowiak, doktor nauk humanistycznych, filozof, artysta, wykładowca. Autor książek: Między erosem i agape (2016), Człowiek zziajany (2019), współautor (Monika Gramsch, Julia Trawińska) książki: Izolacja i zmęczenie. Listy (2021). Obszary zainteresowań — filozofia kultury, zwłaszcza kultury ponowoczesnej, filozofia antropologiczna, filozofia dialogu, egzystencjalizm i psychologia ewolucyjna. Specjalizuje się m.in. w badaniach nad problematyką bieżących przemian społeczno-kulturowych oraz kondycją i jakością relacji międzyludzkich. W malarstwie szczególną sympatią darzy ekspresjonizm abstrakcyjny.
Mirosław Piechowiak, doctor of humanities, philo-sopher, artist, lecturer. Author of books: Między erosem i agape [Between Eros and Agape] (2016), Człowiek zziajany [Breathless Man] (2019); co-author (together with Monika Gramsch and Julia Trawińska) of the book: Izolacja i zmęczenie. Listy [Isolation and Fatigue. Letters] (2021). Areas of interest—philosophy of culture, especially postmodern culture, anthropological philosophy, philosophy of dialogue, existentialism and evolutionary psychology. He specialises, among other things, in research on the question of current social and cultural transformations and the condition and quality of interpersonal relations. In painting, he is particularly fond of abstract expressionism.
Wiktoria Nawrocka, artystka. Zainteresowana od najmłodszych lat sztuką, dziś, doskonaląc nieprzerwanie swój warsztat, angażuje się entuzjastycznie w realizację projektów w dziedzinie rysunku, fotografii, malarstwa, grafiki artystyczno-komputerowej, sztuki tatuażu. Pasjonuje się technologią cyfrową, obecną m.in. w grach komputerowych. Świetnie czuje się w atmosferze stylu retro oraz we wnętrzu własnego, kultowego „garbusa”.
Wiktoria Nawrocka, artist. Interested in art from an early age. Continuously improving her technique, she enthusiastically engages in projects in the field of drawing, photography, painting, artistic computer graphics and tattoo art. She is passionate about digital technology, present, among others, in computer games. She feels great in the atmosphere of retro style and inside her own iconic Volkswagen Beetle.
Kim jest artysta? — Człowiekiem, który wie wszystko, nie zdając sobie z tego sprawy. A filozof? — Człowiekiem, który zdaje sobie sprawę, ale nie wie nic.
Zmierzch wszelkiej myśli.1
Emil Cioran
Tu nie ma żadnej filozofii — mówimy tak na ogół wtedy, gdy cokolwiek, jakieś to i owo — jest dla nas oczywiste, wydaje nam się nieskomplikowane i nie sprawia najmniejszego kłopotu, by zrozumieć, właściwie zinterpretować i w konsekwencji, jeśli pojawi się taka konieczność, wykonać. Tu nie ma żadnej filozofii — to także nasza „podręczna” rada, pomocna przy okazji wygłaszania, jakże chętnie, rad innym, mająca pomóc im w brawurowym zrealizowaniu naszego polecenia. Nam zaś pomaga nabrać pewności, że uzbrojona w powyższą sugestię jednostka — na przykład dziecko w wieku szkolnym, borykające się ze szkolnymi, choć nie tylko, problemami — wybrnie z powierzonego mu zadania celująco. Człowiek więc, przekonany o tym, że filozofia nie jest mu w danej chwili niezbędna — uwolniony z gorsetu krępującego normalne (cokolwiek to znaczy) myślenie — w warunkach jakby bardziej komfortowych, odważnie i bez zbędnego przecież namysłu realizuje zamierzone cele. Implikuje to zależność odwrotną: obecność filozofii, zwłaszcza wówczas, gdy wypada pokonać na przykład tzw. życiowy zakręt, prognozuje, że niełatwo jest człowiekowi sprostać postawionemu przez los zadaniu. Filozofia bowiem to dyscyplina trudna; domaga się intelektualnego wysiłku. Konsekwentnie, lecz nadal w granicach przyzwoitego poziomu poprawności rozumowania powiemy, iż filozofia unika oczywistości; cechy charakterystycznej dla, by tak rzec, zwykłej, codziennej refleksji wobec równie zwykłych, codziennych spraw. A dzieje się tak dlatego, że jedną z reguł tej niezwykłej dyscypliny humanistycznej jest zaglądanie do tego, co kryje się pod powierzchnią, zawsze gdzieś głębiej, co nie jest powierzchowne…, co od powierzchni się „odrywa” i dystansuje, co nie jest więc — oczywiste! Tylko to bowiem, co powierzchowne — mawiają filozofowie — jest oczywiste, a wówczas już nie podlega spekulatywnemu, niezależnemu, krytycznemu czy apriorycznemu namysłowi filozofa. Uważam, że właśnie w tej (nie)oczywistości tkwi „popularna” niechęć czy wręcz dezaprobata dla filozofii w ogóle. To wydaje się „oczywiste”, że bezpiecznie, łatwiej i przyjemniej żyje się pod parasolem oczywistości. A zatem tam, gdzie wszystko jasne i klarowne, nie musimy „obawiać” się spotkania z „nic niewiedzącym”, lecz jakże wymagającym Sokratesem, który namawiał do tego, by ocalić i zachować w sobie wiedzę o tym, że (nic?) się nie wie.
Nie filozofuj! — upominali dorośli — słyszałem to już od dziecka zawsze wtedy, gdy, niekoniecznie świadomie, próbowałem na okoliczność bieżącego problemu, dylematu skorzystać z niezależnego myślenia — percypowania i interpretowania owego dziania się w obszarze, któremu na imię — tu i teraz2. A przecież piękno filozofii zawarte jest właśnie w tym, co dla niej konstytutywne — w abstrakcyjnej i autonomicznej manierze namysłu nad rzeczywistością; nad rzeczywistością, która, jak dobrze wiedział już Heraklit, nie jest,lecz się staje. By człowiek mógł zarówno mentalnie, jak i fizycznie nadążać za owym stawaniem się,jakże przecież nieoczywistego świata, potrzebna była (i nadal jest) mądrość. Jednak nie samej mądrości zawdzięczamy możliwość manifestacji sensownego życia. Mądrość domaga się towarzystwa; towarzystwa — bez cienia wątpliwości — nieprzypadkowego, najwyższej próby — takim towarzystwem może być tylko miłość. A zatem, by „zaangażować” mądrość do własnego życia, a nadto do tworzenia superlatywnej relacji z Innym, należy ją pokochać. Krócej — nie wystarczy być mądrym; mądrość trzeba umiłować. Tak też tłumaczone jest słowo filozofia — umiłowanie mądrości. Być może właśnie tu kryje się odpowiedź na pytanie, dlaczego z pewnym lękiem postrzegamy filozofię; dlaczego niespecjalnie lubimy słuchać wypowiedzi filozofów; dlaczego raczej nikt, poza samymi tylko filozofami, nie czyta klasyków — Platona, Arystotelesa, Kartezjusza, Hume’a, Kanta czy Hegla, Schopenhauera, Stirnera lub Adorna, Derridy, Ciorana i wielu innych. Bo to jest trudne. Bo miłość i mądrość to fenomeny tak samo nieoczywiste, jak i niezwykłe; tak samo niepojęte, jak i ludzkości niezbędne; sprawiające kolosalne trudności we wszelakich próbach ich definiowania. Jeśli od biedy potrafimy jeszcze powiedzieć, co znaczy być mądrym (że np. człowiek mądry nie może być człowiekiem złym i nie strzela do przedszkoli), to niemal niemożliwym wydaje się sensownie wyartykułować, co znaczy kochać. Ale jeśli nie rozumiemy czym jest miłość — powiada Michel Houellebecq — to po cóż rozumieć resztę?3 Reszta — jak sądzę — jest bardzo istotna, lecz nieobwarowana, nieobdarowana miłością do mądrości pozostaje nadal tylko resztą.
Niniejszy album, który stworzyłem wspólnie z Wiktorią Nawrocką, zawiera, jak tytuł wskazuje, nie tylko słowo, lecz również obraz. Staraliśmy się nie nadużywać słowa, zdając sobie sprawę z faktu, że obraz z powodzeniem potrafi samodzielnie przemawiać, nie potrzebuje suflera i nigdy nie zapomina „tekstu”. W większości prac ograniczyliśmy się więc do tytułów, rozmiaru czy rodzaju „wyciśniętej” farby, a tylko nieliczne, jak na przykład „Garbusy” Wiktorii Nawrockiej zostały opatrzone komentarzem. Wszelkie impresje, odczucia w kontakcie z naszymi pracami, w naturalny sposób należą do odbiorcy, który, nie wykluczam, choć także nie zakładam, być może odnajdzie kontemplatywnie „swoje”, pożądane płótno; w przedstawionym tutaj albumie lub podczas wystawy.
Dziękuję Wiktorii Nawrockiej, że zechciała wziąć udział w tym nieoczywistym projekcie, nie tylko publikując swoje prace, lecz także projektując okładkę naszego albumu oraz wzbogacając go graficznie wewnątrz. Dziękuję Wydawnictwu Epigram; zwłaszcza dr. Grzegorzowi A. Dominiakowi, osobie niezwykle profesjonalnej, z równie niezwykłą wrażliwością estetyczną, nieodzowną w pracy wydawniczej.
Album dedykuję mojej Żonie, Joannie, dziękując jednocześnie za zrozumienie wszystkich moich projektów, a nade wszystko za wyrozumiałość w trakcie ich realizacji — lepsze wsparcie nie istnieje.
Mirosław Piechowiak
Who is an artist? A man who knows everything—but is not aware of it. And a philosopher? A man who is aware, but knows nothing.
The twilight of thinking.4
Emil Cioran
There is no philosophy here—we usually say so when something—some this and that—is obvious to us, seems uncomplicated and does not present the slightest difficulty in being understood, correctly interpreted and, if necessary, subsequently executed. There is no philosophy here—it is also our “handy” suggestion, useful when giving advice to others (which we eagerly do) and intended to help them boldly carry out our instructions. As for us, it allows us to believe that an individual equipped with this suggestion—for example, a school-age child struggling with problems in and outside school—will excel in the task he or she has been given. Thus, man—convinced that philosophy is not indispensable to him at a given moment and liberated from the corset that restrains normal (whatever that means) thinking—pursues his aims in a more comfortable environment, courageously and without any unnecessary reflection. This implies a reverse dependency: the presence of philosophy, especially when one has to overcome, for instance, a so-called turning point in life, suggests that it is by no means easy to cope with the challenge posed by fate. For philosophy is a difficult discipline; it requires intellectual effort. Consequently, but still within a decent level of correct reasoning, we will say that philosophy shuns obviousness—a feature characteristic of, so to speak, ordinary, everyday reflection in the face of equally ordinary, everyday matters. And it is so because one of the rules of this unique discipline of the humanities is to look into what lies beneath the surface, always somewhere deeper, what is not superficial… what “detaches” and distances itself from the surface, and therefore—what is not obvious! For—as philosophers say—only the superficial is obvious and in that case it is no longer subject to the speculative, independent, critical or a priori reflection of the philosopher. I believe that the “popular” dislike or even disapproval of philosophy in general lies in this very (non)obviousness. It seems “obvious” that it is safer, easier and more pleasant to live under the umbrella of obviousness. So where all is bright and clear, we do not need to “fear” an encounter with the “not-knowing-anything-but-how-demanding” Socrates, who urged us to save and keep within ourselves the knowledge that one does not know (anything?).
Stop philosophising!—I have been admonishedby adults since I was a child whenever, not necessarily consciously, I tried to deal with a current problem or dilemma by means of independent thinking—in other words, perceiving and interpreting what was happening in the area whose name is “here and now.”5And yet, the beauty of philosophy is contained precisely in what is constitutive for it—in the abstract and autonomous manner of thinking about reality; the reality which, as Heraclitus well knew, is not being, but becoming. In order to be able—both mentally and physically—to keep up with the becoming of the highly non-obvious world, man needed (and still needs) wisdom. But it is not to wisdom alone that we owe the possibility of manifesting a purposeful life. Wisdom requires company; a company—beyond the shadow of a doubt—that is not accidental, but of supreme quality. Only love can meet this criterion. Thus, in order to “implement” wisdom in one’s own life and, moreover, in the creation of a superlative relation with the Other, one has to love it. More briefly—it is not enough to be wise; one must love wisdom. This is also how the word “philosophy” is translated—the love of wisdom. Herein, perhaps, lies the answer to the question of why we approach philosophy with certain fear; why we are not particularly fond of listening to the words of philosophers; and why hardly anyone, apart from the philosophers themselves, reads the classics—Plato, Aristotle, Descartes, Hume, Kant or Hegel, Schopenhauer, Stirner or Adorno, Derrida, Cioran, and many others. Because it is difficult. Because love and wisdom are phenomena that are both non-obvious and unusual; both incomprehensible and indispensable to mankind. Moreover, any attempt to define them encounters great difficulties. While we are at least able to say what it means to be wise (for example, a wise man cannot be a bad man and he does not shoot at nurseries), it seems almost impossible to meaningfully articulate what it means to love. But if we do not understand what love is, Michel Houellebecq says, then why understand the rest?6The rest, I think, is very important, but when it is not fortified or endowed with the love of wisdom, it still remains a mere rest.
The present album, which I have created together with Wiktoria Nawrocka, contains, as the title suggests, not only the word, but also the image. We tried not to overuse the word, aware of the fact that the image can successfully speak on its own, does not need a prompter and never forgets the “text.” Thus, for most of the works we limited ourselves to their titles, size or type of the paint that was “squeezed out;” only a few, such as Wiktoria Nawrocka’s “Beetles,” are accompanied by a commentary. Any impressions or sensations experienced by viewers in contact with our works are naturally theirs. I do not exclude, although I do not assume either, that they may contemplatively find “their” favoured painting—either in the album presented here or at the exhibition.
I would like to thank Wiktoria Nawrocka for her willingness to take part in this non-obviousproject, not only by publishing her works, but also by creating the cover of our album and enriching its content with graphic design. I give my thanks to the Epigram Publishing House; especially to Grzegorz A. Dominiak, PhD, an extraordinarily professional person with an equally extraordinary aesthetic sensitivity, indispensable in publishing work.
I dedicate this album to my Wife, Joanna; at the same time, I would like to thank her for her appreciation of all my projects and, above all, for her forbearance during their realisation—I cannot even imagine a better support.
Miroslaw Piechowiak
Praca nad eksponowanym tutaj, nieoczywistym konceptem; nad jego ostatecznym kształtem, była dla mnie ekscytującym wyzwaniem artystycznym oraz nobilitującym akcentem postawionym mojej twórczości. Dziękuję Mirosławowi Piechowiakowi za to, że „odważył” się zaproponować współtworzenie Aforyzmów i artefaktów, umożliwiając mi tym samym śmiałe wyjście z tzw. czterech ścian. Zachęcająca do twórczej aktywności współpraca z Piechowiakiem – filozofem, który utożsamia się z założeniem, iż piękno albo jest konwulsyjne, albo nie ma go wcale — okazała się nieoceniona w stopniowym, lecz— konsekwentnym nabieraniu pewności siebie i odwagi w pokazywaniu swoich prac. Za ogromne wsparcie dziękuję moim najbliższym: rodzicom, babci Ani; za wspieranie mego tworzenia i okazane mi serce dziękuję w sposób szczególny mojemu narzeczonemu, Damianowi. Dziękuję także Julii Trawińskiej, przyjaciółce, absolwentce Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu za obecność przy mnie „zawsze i wszędzie”. Ponieważ również fotografia jest bardzo bliska mojemu „artystycznemu sercu”, pragnę wyrazić zachwyt dla pracy Krzysztofa Ślachciaka, który profesjonalnie sfotografował nasze obrazy, umożliwiając mi aktywną obecność w trakcie sesji zdjęciowej.
Wiktoria Nawrocka
The work on the non-obvious concept presented here—on its final shape—was for me an exciting artistic challenge as well as an ennobling accent in terms of my creative output. I would like to thank Mirosław Piechowiak for being “brave” enough to offer me the opportunity to co-create Aphorisms and Artefacts, which allowed me to venture out of the so-called four walls. The collaboration with Piechowiak—a philosopher who identifies with the notion that beauty is either convulsive or non-existent—stimulated my creative activity and proved invaluable in the gradual but consistent process of gaining confidence and courage to display my works. I would like to thank my nearest and dearest—my parents and my grandmother Ania—for their great support. I am especially grateful to my fiancé, Damian, for encouraging my art and for his love. I also thank my friend, Julia Trawińska, a graduate of the Faculty of Philosophy at the Adam Mickiewicz University in Poznań, for being by my side “always and everywhere.” As photography is also very close to my “artistic heart,” I would like to express my admiration for the work of Krzysztof Ślachciak, who professionally photographed our paintings, allowing me to be actively present during the photo session.
Wiktoria Nawrocka
1E. Cioran, Zmierzch wszelkiej myśli, przeł. I. Kania, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2022, s. 173.
2Zob. M. Piechowiak, Człowiek zziajany, Oficyna Wydawnicza Epigram, Bydgoszcz 2019, s. 9.
3Zob. M. Houellebecq, Platforma, przeł. A. Daniłowicz-Grudzińska, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2005, s. 354.
4 E. Cioran, Amurgul gândurilor, Humanitas, Bucureşti 1994, p. 102 [translation—A.P.].
5See M. Piechowiak, Człowiek zziajany [Breathless Man], Oficyna Wydawnicza Epigram, Bydgoszcz 2019, p. 9.
6See M. Houellebecq, Plateforme, Flammarion, Paris 2001, p. 368.